sobota, 22 lutego 2014

Szósty.


~ I jeśli kiedykolwiek za mną zatęsknisz, 
Pamiętaj,  to Ty odsunąłeś mnie na bok ~


    Dojechali na miejsce, chłopak jak na dżentelmena przystało otworzył drzwi swojej ukochanej. Zadzwonili dzwonkiem i po kilku sekundach w progu zobaczyli gospodarza. Uśmiechnął się i gestem ręki wpuścił ich do pomieszczenia. Z kuchni wydobywały się zapachy kolacji, którą można było się domyślić przygotowywała Anna wraz z przyjaciółkami z Londynu. Chłopak przywitał się z Wojtkiem i zapoznał z nim swoją dziewczynę. Ruszył w stronę kuchni by przywitać się z dziewczynami. 
 - Hej nie przeszkadzam ?.
 - Oczywiście, że nie siadaj.- uśmiechnęła się do niego Anna.
 - Co takie dobrego robicie ?.
 - Sałatkę z grillowanym bakłażanem.- głos zabrała blondynka.
 - Zostaniesz na kolacji ?.
 - Pewnie tylko jest jeszcze Lisa.
 - Dla niej też starczy.

 Po zjedzonej kolacji przyjaciele ustalili, że wybiorą się na imprezę. Moritz razem z dziewczyną udali się do swojego mieszkania by się przygotować. Robert zadzwonił po kilku kolegów, którzy chętnie się zgodzili. Dziewczyny po długim strojeniu się w garderobie, wyszły. Patrycja ubrana była w czarną, krótką sukienkę do tego w taki sam kolor miała buty na koturnie i skórzaną kurtkę. Anna postawiła na białą sukienkę z koronką, czarne sandałki do tego czarną kopertówkę. Adrianna ubrała czarną sukienkę z zamkiem z przodu i  czarne, wysokie szpilki z paskiem. Brunet był oczarowany wyglądem dziewczyn, lecz nie powiedział tego w prost, wiedział jakie będą tego konsekwencje. Wojtek natomiast nie miał takiego problemu i od razu wypowiedział jego ulubione słowa " Ale z was laski ". Wszyscy  usiedli w samochodzie Roberta był to E Wolf Alpha 2.

  Wszyscy znajomi z klubu Roberta znajdowali się już pod klubem czekając na zawsze spóźnionych, karateczki i piłkarza z numerem dziewięć na koszulce. Doczekali się ich po niecałych dwudziestu minutach. Z samochodu wysiadły uśmiechnięte dziewczyny wraz z Robertem i Wojtkiem.
 - Przepraszamy za spóźnienie.- uśmiechnęła się przyszła pani Lewandowska.
 - Przyzwyczailiśmy się. - zaśmiał się Marco.
 - Oj tam, przecież nie zawsze się spóźniamy.
 - Oj zawsze..- zachichotali wszyscy.
 - Wchodzimy czy będziemy tu tak sterczeć i gadać o tym jak często się spóźniacie?.
 - Patrycja spokojnie zdążysz się napić. - wszyscy zaczęli się śmiać po wypowiedzi Wojtka.
 - Powiedział co wiedział.- prychnęła.
 - Ej, ale może faktycznie wejdziemy bo jest trochę zimno.- zadrżała Ada.
 - Przytule cię i będzie dobrze.
 - Dzięki Mats, nie będzie to potrzebne.
 - O Matsiu kobieta dała ci kosza?.
 - No jak widzisz Kuba..
 - Ej Hummels nie smuć się idziemy się napić.
 - No to na co czekamy?. - na jego twarzy pojawił się szczery uśmiech.- Chodź Ada.- wziął dziewczynę pod ramię i weszli do klubu.

 Muzyka grała głośno, wszystkim udzielała się taka atmosfera, zwłaszcza Wojtkowi, który od razu gdy wszedł do klubu ruszył na tak zwane " łowy ". Reszta poszła do baru zamówić drinki. Gdy napoje  były gotowe usiedli razem przy jednym stoliku rozmawiając na przeróżne tematy.
 - Ada obiecałaś mi coś..
 - No dobra to chodź zamówimy jakieś i będę miała to z głowy.
 - O Marco, chodź z  nami, opowiesz mi o tej lasce, z którą właśnie tańczyłeś.

  Lekko wstawiony Niemiec poszedł za kolegą z klubu i reprezentacji. Mats zamówił setkę wódki dla nas trojga i po wypiciu, gdzieś ubył z młodą dziewczyną.
 - Napijesz się jeszcze ?
 - Chętnie, ale czy ty nie masz już za dużo? - zaśmiała się, wołając barmana.
 - Oj tam, oj tam jeszcze nikomu nie zaszkodziło.
 - Skoro tak mówisz.

  Rozmawiali na prze różne tematy, w swoim towarzystwie czuli się tak jakby znali się od bardzo dawna. Chłopak bardzo się cieszył, że może porozmawiać o kimś kto w ostatnim czasie bardzo go zranił. Był odważnym, zadbanym, miłym, przystojnym mężczyzną, który od nie dawna nie miał z kim pogadać na temat ostatniej przykrej sprawy. Nie wiedział również, że dziewczyna  z którą teraz rozmawia, także została zraniona. Również w najpodlejszy sposób jaki mógłby być. Nie chciała mu jednak powiedzieć, nie znała go prawie, nie mogła mu zaufać, mimo, że on jej już zaufał i wyrzucił z siebie to co leżało mu na sercu.

  Impreza trwała w najlepsze, niestety musiała się kiedyś skończyć. Adrianna obiecała Marco, że wpadnie na trening Borussii, a on potem zabierze ją na kawę. Była zadowolona, że spotkała kolejnego miłego faceta w jej życiu i mogła utwierdzić się w przekonaniu, że nie wszyscy mężczyźni  są jak świnie. Leżąc już w jej tymczasowym łóżku myślała o nim. Czuła, że zostaną dobrymi przyjaciółmi. Bała się tylko, że  straci z nim  kontakt, bo będzie musiała wracać do Londynu. Długo myślała, aż w końcu zasnęła.

 Obudziły ją promienie, które padały na jej  twarz. Uśmiechnęła się na samą myśl o spotkaniu z piłkarzem. Wstała obudzić Wojtka, spał jak zabity. Użyła swojego niezawodnego i niezmywalnego markera i namalowała mu wąsy.  Po czym krzyknęła do ucha najgłośniej jak potrafiła.
 - WSTAWAJ !!
 - Boże, Ada posrało cię ? Dlaczego krzyczysz ?.
 - Masz twardy sen.- uśmiechnęła się.
 - A ty masz przesrane. - pogroził jej palcem i wyszedł z pokoju.

 Trening skończyli po półtorej godzinie. Klopp uznał, że jego piłkarze nie nadają się już na nic i dał im spokój. Marco przebrał się szybko i poszedł z blondynką do najlepszej kawiarni w Dortmundzie.
 - Ładnie tu.- uśmiechnęła się.
 - Wiem, do brzydkiej bym cię nie zaprosił.
 - Dzięki. - zaśmiali się oboje.


__________________________________________
Chciałam Was poinformować, że nie zawieszam bloga. Pomyślałam, że mnie denerwuje trochę to jak ktoś zawiesza bloga, który według mnie jest ciekawy. Myślę, że może mój się Wam chociaż trochę podoba więc głupie by to było z mojej strony..:/
Meczyk dzisiaj ! :3 Oczywiście wygrają nasze kochane pszczółki *-*  ! <3
Kolejny za tydzień :3
Jeszcze coś ..xd Dacie radę uzbierać 10 komentarzy ? :P ;*
      Pozdrawiam. ♥

- Chodź, musimy pielęgnować te durne marzenia.
- Czy one rosną?
- Nie mała. One się spełniają. ♥

sobota, 8 lutego 2014

Piąty.

   
~ Czas leczy rany. Im głębsza rana tym więcej czasu potrzeba do jej wyleczenia ~



      Po udanej imprezie wszyscy wrócili do swych domów, by udać się na zasłużony sen. Nie szczędzili sobie alkoholu, dlatego rano będą tego skutki. Nowo poznane przyjaciółki ich kolegi z drużyny od razu zostały zaakceptowane. Dziewczyny, również mogły powiedzieć to samo o nich.
     *
     Wracał już do Dortmundu, po odpoczynku spędzonym z jego dziewczyną w gorącym Egipcie. Ten urlop bardzo mu się przydał, wiedział, że nie jest już tej świetnej formie co kilka miesięcy temu. Chciał wrócić na boisko i znowu strzelać bramki dla swojego ukochanego klubu. Przez cały lot myślał tylko o tym. Wiedział, że trener nie może już patrzeć na to jak on się męczy. Tak bardzo chce, stara się i daje z siebie wszystko, jednak to nie wystarcza. Jego koledzy z drużyny bardzo go wspierają i cały czas powtarzają słowa " Nie martw się to minie, zobaczysz będzie dobrze ". On już w to wszystko nie wierzy, planuje odejść, lecz nie może wie jak bardzo zaboli to jego kolegów jaki i trenera. Tam wszyscy są traktowani jak rodzina, jeśli ktoś odchodzi, ona w małym stopniu się rozpada. Z zamyśleń wyrwał go głos stewardessy, która informowała o zapięciu pasów, gdyż zaraz będą lądować. Wymusił się na sztuczny uśmiech w stronę swojej dziewczyny, zapinając przy tym pasy. Lądowanie minęło bez żadnych turbulencji. Wysiadając z samolotu wziął głęboki oddech. Zabrał wszystkie walizki i razem z ukochaną udali się do zamówionej taksówki. Dziewczyna nie kryła zachwytu podróżą, nie było to dla niej nic nowego, jednak nie zawsze twój partner zabiera cię do pięknego i słonecznego Egiptu. 
     Gdy dojechali pod swój apartament była już godzina piąta nad ranem. Nie rozpakowując walizek ułożyli się na łóżku i zasnęli po długiej i męczącej podróży.
*
Obudziła się po godzinie czternastej, z racji tego, że zasnęła o godzinie 6 rano. Z bólem głowy wstała zrobić wszystkie potrzebne rzeczy porannej toalety tzn. ubrała swoje ukochane krótkie spodenki i  do tego koszulkę na ramiączka z napisem " I ♥ My Boyfriend "  . Zrobiła lekki makijaż, a włosy związała w niechlujnego koka. Zeszła na dół gdzie reszta już była, wszyscy trzymali się za głowę, nawet świeżo pełnoletnia Patrycja. Adrianna nie chciała dać po sobie poznać, że ona również ma niezłego kaca, postanowiła zachowywać się normalnie. W kuchni chciała zrobić sobie " śniadanie " , a raczej obiad. Ku jej zaskoczeniu lodówka świeciła pustkami. Dziewczyna niechętnie poszła do pokoju po portfel i ruszyła w stronę pobliskiego sklepu. Szła spacerkiem, poznając po troszeczku miasto. Po piętnastu minutach znalazła się w supermarkecie. Koszyk zapełniała potrzebnymi produktami na obiad. Gdy wszystko już miała, ruszyła w stronę kasy. Przed nią stał wysoki mężczyzna, dobrze zbudowany w jeansowych spodniach, gdy odwrócił się na chwile ujrzała jego blond włosy i brązowe oczy. Poznała go, był wczoraj na imprezie miał na imię Marco, Marco Reus.
 - Ada? - zapytał niepewnie.
 - Tak. Marco prawda?.
 - No tak.- uśmiechnął się przyjaźnie.
 - Widzę, że ty też na zakupach.
 - No, przyszłaś tu na nogach?
 - Mam sporego kaca nie wsiadłabym za kierownicę.
 - Ja nie mam więc cię podrzucę.
 - Nie chciałabym robić problemu.- powiedziała wkładając produkty na taśmę.
 - To żaden problem, jadę właśnie do was.
 - No to ok. 
Zapakowała zakupy do toreb, którą zaraz zabrał jej piłkarz i zaprowadził ją do swojego Porsche Carrera. Samochód w środku, jak i na zewnątrz wyglądał bardzo przyzwoicie jak na tak bogatego chłopaka przystało. Usiadła na skórzanych siedzeniach. W środku było czuć przyjemny zapach drogiej wody kolońskiej. Chłopak odpalił silnik i włączył radio.
 - Na ile przyjechaliście?.- zapytał po chwili ciszy.
 - Na dwa tygodnie.
 - Długo znasz Roberta ?
 - Trochę już będzie. - uśmiechnęła się.- A ty od jak dawna grasz w Dortmundzie?
 - Nie dawno przeszedłem z Borussii Mönchengladbach.
 - I jak ci się gra w Dortmundzie ?
 - Świetnie, wszyscy traktują mnie jak członka rodziny.
 - Rodziny ?- zdziwiła się.
 - No tak, wszyscy są tam jak rodzina.
  Już nic nie powiedziała, bo dojechali na miejsce. Chłopak otworzył jej drzwi na co ona zareagowała uśmiechem i słodkim  " Dziękuję.". 
 - Gdzie byłaś ?- dobiegł ją głos Szczęsnego, który jak zawsze się martwił.
 - W sklepie, nie zauważyliście, że lodówka jest pusta ?.
 - No nie zbyt.- tym razem głos zabrał Lewandowski. - Marco, dobrze że jesteś.
 - Wiem. - zaśmiał się Niemiec.
 - Ja idę zrobić obiad.
   Dziewczyna już miała zaplanowane co poda na obiad. 
 - Marco zostaniesz na obiedzie?.- uśmiechnęła się życzliwie.
 - Nie chce robić problemu.
 - Przecież to nie problem, no to pasuje wam Lasagne z kurczakiem ?.
 - Pewnie.- odpowiedzieli równocześnie.
*
   Obudził się po piętnastej, musiał iść poinformować trenera o tym, że wrócił i jest gotowy do treningów. Zaparkował swój samochód po stadionem. Doskonale wiedział, że trener tam będzie.
 - Dzień Dobry trenerze.
 - Leitner ? Już wróciłeś z urlopu ?.
 - Tak. Mógłbym wrócić do treningów ?.
 - Pewnie, brakowało nam ciebie.- powiedział z uśmiechem.
  Mężczyźni długo rozmawiali na temat młodego Niemca. Skończyli dopiero po siedemnastej,  po czym Mortiz udał się do domu.
 - Hej kochanie już jestem.
 - Hej, zgadnij kto przyszedł- przywitała go uśmiechnięta od ucha do ucha Lisa.
 - Kto ?- ucałował ją w czoło.
 - Wojtek, Adrianna i Pati. Zatrzymali się u Roberta.
 - To fajnie idziemy ich odwiedzić?.
 - Dobrze, zjedz obiad a ja się przebiorę.
  Chłopak przystał na taką propozycje. Musiał przyznać, że jego ukochana gotowała bardzo dobrze. Dlatego tym,  też skradła jego serce, oczywiście również urodą i poczuciem humoru, ale przede wszystkim gotowaniem. Gdy blondynka była już gotowa pojechali w stronę domu przyjaciela. Po części bał się tego spotkania, ucieszył się, że znowu będzie mógł ją zobaczyć. Stęsknił się za nią, wiedział, że źle postąpił. Chciałby to naprawić lecz nie mógł, wiedział że ona mu nie wybaczy..
   
  
________________________________________________________
Mamy piątkę ;* 
  Borussia dzisiaj nieźle rozbiła Werder 5:1 Bramki strzelili Lewy x2 , Mychitarian x2 Friedrich :*  
 Chciałabym was jeszcze poinformować o tym, że spadła znaczna ilość wyświetleń i chyba zawieszę na chwile bloga..:/ Wybaczcie moje kochane :( Martwi mnie to ! :/ 
Do zobaczenia w Sobotę ! ;*



-Odszedł.
-Tak zwyczajnie?.
-Nie, kurwa z efektami specjalnymi.!♥







   
   

sobota, 1 lutego 2014

Czwarty.


- Powiedzcie nam o co chodzi ?- pytał zniecierpliwiony Kuba.
- No dobrze więc tak..- wyjęłam jakiś notes i zaczęłam coś pisać.-Mają panowie poważne zarzuty..ehh.. Sędzia będzie nieugięty..
- Może pani jaśniej.?
- Słaby kontakt ze znajomymi, kiedy ostatnio dzwonili panowie do przyjaciół-zapytał Wojtek,nie dał im odpowiedzieć.- Tak myślałem..
- Nie rozumiem.
- Ja też.
- Będą musieli panowie zrobić imprezę, oczywiście zaproszenia powinny być już dawno wysłane do..
- Wojtka..
- Adrianny..
- I Patrycji..-mówiąc to zdejmowaliśmy okulary przeciwsłoneczne.
- Nie wierze..-śmiali się oboje.- Ale nas nastraszyliście..
- Nie dzwoniliście więc się wprosiliśmy. - uśmiechnęłam się.
- Jak wy to wymyśliliście ?.- zapytał Piszczek.
- To nasz geniusz.- Wojtek wskazał na mnie ręką.
- Ada, potrafisz kogoś nastraszyć, już myślałem że to na prawdę policja.
- Skąd wiesz, że nie jestem policjantką ?.
- Bo wiem.
- Dobra wracajcie na trening,Robert pewnie nie wytrzymuje ze śmiechu.
- Robert wie o tym ?
- No, u niego się zatrzymaliśmy.-uśmiechnęłam się.
- A na ile jesteście?.
- Dwa tygodnie.
- Dobra idziemy bo się  trener wkurzy.
Chłopaki poszli na murawę, a my udaliśmy się na trybuny.Obserwowaliśmy ich, uśmiechając się.Widzieliśmy jak wszyscy zbierają się obok trenera, a Kuba i Łukasz im opowiadają.Robert i Mats tarzali się ze śmiechu.Gdy chłopaki już skończyli wszyscy skupili wzrok na nas, nawet trener.
- No, pięknie wygadali się.
- Oj tam,oj tam..
Trening trwał trzy godziny.Po nim chłopaki poszli się przebrać a my czekaliśmy przy samochodzie Lewandowskiego.
- Długo jeszcze będziemy na niego czekać?- zapytałam zniecierpliwiona.
- Już idzie.
- Nareszcie, dłużej się nie dało ?.
- Ada przemiła jak zawsze.- uśmiechnął się.
- Jedziemy już ?.
- Ja prowadzę -wyszczerzyłam się.
- Tylko nas nie zabij.
- Bardzo śmieszne.-prychnęłam.
Po dziesięciu minutach byliśmy już w domu Roberta.
- Kuba napisał, że impreza o dwudziestej.
- Ej to za półtorej godziny, muszę się szykować.-powiedziała Patrycja.
- Laski..- zaśmiał się Wojtek.
Poszłam z Lisowską na górę.Po długim przeszukaniu walizek znalazłyśmy to czego szukałyśmy.Ja ubrałam sukienkę i do tego czarne buty z paskiem.Patrycja również ubrała sukienkę i botki.Zrobiłyśmy lekki makijaż i gotowe wyszłyśmy z łazienki.
- Dziewczyny..Wow..ślicznie wyglądacie.
- Szkoda że nie możemy tego powiedzieć o was.- zaśmiałyśmy się.
- Co wam się nie podoba ?
- Macie te same ciuchy co mieliście przedtem.
- Dla mnie jest git.
- To co jedziemy ?
- Sprawdziłeś adres tego klubu?.
- Tak. Nie musisz się martwić Wojtusiu.
W klubie byliśmy kilka minut później, gdy weszłam ktoś złapał mnie za biodra i powiedział coś do ucha.
- Hej piękna, chodź tańczyć.
- Mats dopiero co przyszłam.
- Proszę jeden taniec.. na razie..
- No dobrze.

____________________________________________________________
Witajcie kochane ;)
Mam kilka wiadomości, trochę nie pokoi mnie to że coraz mniej jest tutaj wyświetleń..Tak wiem dopiero zaczynam,ale coraz to mniejsza liczba wyświetleń daje się we znaki..:/ Więc jakbyście mogły CZYTASZ=KOMENTUJESZ ;)
Oglądałyście wczorajszy mecz ?
Co prawda było 2:1 a sytuacji mieli strasznie dużo..szczególnie w drugiej połowie..ale i tak bardzo się cieszę że wygrali :D

Brawa dla tego pana *-* 2 bramki ♥

*.* Zostań ty ojcem moich dzieci ♥♥


-Dziękuję.
-Za co ?
-Za pokazanie że miłości nie ma.:(♥