sobota, 22 lutego 2014

Szósty.


~ I jeśli kiedykolwiek za mną zatęsknisz, 
Pamiętaj,  to Ty odsunąłeś mnie na bok ~


    Dojechali na miejsce, chłopak jak na dżentelmena przystało otworzył drzwi swojej ukochanej. Zadzwonili dzwonkiem i po kilku sekundach w progu zobaczyli gospodarza. Uśmiechnął się i gestem ręki wpuścił ich do pomieszczenia. Z kuchni wydobywały się zapachy kolacji, którą można było się domyślić przygotowywała Anna wraz z przyjaciółkami z Londynu. Chłopak przywitał się z Wojtkiem i zapoznał z nim swoją dziewczynę. Ruszył w stronę kuchni by przywitać się z dziewczynami. 
 - Hej nie przeszkadzam ?.
 - Oczywiście, że nie siadaj.- uśmiechnęła się do niego Anna.
 - Co takie dobrego robicie ?.
 - Sałatkę z grillowanym bakłażanem.- głos zabrała blondynka.
 - Zostaniesz na kolacji ?.
 - Pewnie tylko jest jeszcze Lisa.
 - Dla niej też starczy.

 Po zjedzonej kolacji przyjaciele ustalili, że wybiorą się na imprezę. Moritz razem z dziewczyną udali się do swojego mieszkania by się przygotować. Robert zadzwonił po kilku kolegów, którzy chętnie się zgodzili. Dziewczyny po długim strojeniu się w garderobie, wyszły. Patrycja ubrana była w czarną, krótką sukienkę do tego w taki sam kolor miała buty na koturnie i skórzaną kurtkę. Anna postawiła na białą sukienkę z koronką, czarne sandałki do tego czarną kopertówkę. Adrianna ubrała czarną sukienkę z zamkiem z przodu i  czarne, wysokie szpilki z paskiem. Brunet był oczarowany wyglądem dziewczyn, lecz nie powiedział tego w prost, wiedział jakie będą tego konsekwencje. Wojtek natomiast nie miał takiego problemu i od razu wypowiedział jego ulubione słowa " Ale z was laski ". Wszyscy  usiedli w samochodzie Roberta był to E Wolf Alpha 2.

  Wszyscy znajomi z klubu Roberta znajdowali się już pod klubem czekając na zawsze spóźnionych, karateczki i piłkarza z numerem dziewięć na koszulce. Doczekali się ich po niecałych dwudziestu minutach. Z samochodu wysiadły uśmiechnięte dziewczyny wraz z Robertem i Wojtkiem.
 - Przepraszamy za spóźnienie.- uśmiechnęła się przyszła pani Lewandowska.
 - Przyzwyczailiśmy się. - zaśmiał się Marco.
 - Oj tam, przecież nie zawsze się spóźniamy.
 - Oj zawsze..- zachichotali wszyscy.
 - Wchodzimy czy będziemy tu tak sterczeć i gadać o tym jak często się spóźniacie?.
 - Patrycja spokojnie zdążysz się napić. - wszyscy zaczęli się śmiać po wypowiedzi Wojtka.
 - Powiedział co wiedział.- prychnęła.
 - Ej, ale może faktycznie wejdziemy bo jest trochę zimno.- zadrżała Ada.
 - Przytule cię i będzie dobrze.
 - Dzięki Mats, nie będzie to potrzebne.
 - O Matsiu kobieta dała ci kosza?.
 - No jak widzisz Kuba..
 - Ej Hummels nie smuć się idziemy się napić.
 - No to na co czekamy?. - na jego twarzy pojawił się szczery uśmiech.- Chodź Ada.- wziął dziewczynę pod ramię i weszli do klubu.

 Muzyka grała głośno, wszystkim udzielała się taka atmosfera, zwłaszcza Wojtkowi, który od razu gdy wszedł do klubu ruszył na tak zwane " łowy ". Reszta poszła do baru zamówić drinki. Gdy napoje  były gotowe usiedli razem przy jednym stoliku rozmawiając na przeróżne tematy.
 - Ada obiecałaś mi coś..
 - No dobra to chodź zamówimy jakieś i będę miała to z głowy.
 - O Marco, chodź z  nami, opowiesz mi o tej lasce, z którą właśnie tańczyłeś.

  Lekko wstawiony Niemiec poszedł za kolegą z klubu i reprezentacji. Mats zamówił setkę wódki dla nas trojga i po wypiciu, gdzieś ubył z młodą dziewczyną.
 - Napijesz się jeszcze ?
 - Chętnie, ale czy ty nie masz już za dużo? - zaśmiała się, wołając barmana.
 - Oj tam, oj tam jeszcze nikomu nie zaszkodziło.
 - Skoro tak mówisz.

  Rozmawiali na prze różne tematy, w swoim towarzystwie czuli się tak jakby znali się od bardzo dawna. Chłopak bardzo się cieszył, że może porozmawiać o kimś kto w ostatnim czasie bardzo go zranił. Był odważnym, zadbanym, miłym, przystojnym mężczyzną, który od nie dawna nie miał z kim pogadać na temat ostatniej przykrej sprawy. Nie wiedział również, że dziewczyna  z którą teraz rozmawia, także została zraniona. Również w najpodlejszy sposób jaki mógłby być. Nie chciała mu jednak powiedzieć, nie znała go prawie, nie mogła mu zaufać, mimo, że on jej już zaufał i wyrzucił z siebie to co leżało mu na sercu.

  Impreza trwała w najlepsze, niestety musiała się kiedyś skończyć. Adrianna obiecała Marco, że wpadnie na trening Borussii, a on potem zabierze ją na kawę. Była zadowolona, że spotkała kolejnego miłego faceta w jej życiu i mogła utwierdzić się w przekonaniu, że nie wszyscy mężczyźni  są jak świnie. Leżąc już w jej tymczasowym łóżku myślała o nim. Czuła, że zostaną dobrymi przyjaciółmi. Bała się tylko, że  straci z nim  kontakt, bo będzie musiała wracać do Londynu. Długo myślała, aż w końcu zasnęła.

 Obudziły ją promienie, które padały na jej  twarz. Uśmiechnęła się na samą myśl o spotkaniu z piłkarzem. Wstała obudzić Wojtka, spał jak zabity. Użyła swojego niezawodnego i niezmywalnego markera i namalowała mu wąsy.  Po czym krzyknęła do ucha najgłośniej jak potrafiła.
 - WSTAWAJ !!
 - Boże, Ada posrało cię ? Dlaczego krzyczysz ?.
 - Masz twardy sen.- uśmiechnęła się.
 - A ty masz przesrane. - pogroził jej palcem i wyszedł z pokoju.

 Trening skończyli po półtorej godzinie. Klopp uznał, że jego piłkarze nie nadają się już na nic i dał im spokój. Marco przebrał się szybko i poszedł z blondynką do najlepszej kawiarni w Dortmundzie.
 - Ładnie tu.- uśmiechnęła się.
 - Wiem, do brzydkiej bym cię nie zaprosił.
 - Dzięki. - zaśmiali się oboje.


__________________________________________
Chciałam Was poinformować, że nie zawieszam bloga. Pomyślałam, że mnie denerwuje trochę to jak ktoś zawiesza bloga, który według mnie jest ciekawy. Myślę, że może mój się Wam chociaż trochę podoba więc głupie by to było z mojej strony..:/
Meczyk dzisiaj ! :3 Oczywiście wygrają nasze kochane pszczółki *-*  ! <3
Kolejny za tydzień :3
Jeszcze coś ..xd Dacie radę uzbierać 10 komentarzy ? :P ;*
      Pozdrawiam. ♥

- Chodź, musimy pielęgnować te durne marzenia.
- Czy one rosną?
- Nie mała. One się spełniają. ♥

sobota, 8 lutego 2014

Piąty.

   
~ Czas leczy rany. Im głębsza rana tym więcej czasu potrzeba do jej wyleczenia ~



      Po udanej imprezie wszyscy wrócili do swych domów, by udać się na zasłużony sen. Nie szczędzili sobie alkoholu, dlatego rano będą tego skutki. Nowo poznane przyjaciółki ich kolegi z drużyny od razu zostały zaakceptowane. Dziewczyny, również mogły powiedzieć to samo o nich.
     *
     Wracał już do Dortmundu, po odpoczynku spędzonym z jego dziewczyną w gorącym Egipcie. Ten urlop bardzo mu się przydał, wiedział, że nie jest już tej świetnej formie co kilka miesięcy temu. Chciał wrócić na boisko i znowu strzelać bramki dla swojego ukochanego klubu. Przez cały lot myślał tylko o tym. Wiedział, że trener nie może już patrzeć na to jak on się męczy. Tak bardzo chce, stara się i daje z siebie wszystko, jednak to nie wystarcza. Jego koledzy z drużyny bardzo go wspierają i cały czas powtarzają słowa " Nie martw się to minie, zobaczysz będzie dobrze ". On już w to wszystko nie wierzy, planuje odejść, lecz nie może wie jak bardzo zaboli to jego kolegów jaki i trenera. Tam wszyscy są traktowani jak rodzina, jeśli ktoś odchodzi, ona w małym stopniu się rozpada. Z zamyśleń wyrwał go głos stewardessy, która informowała o zapięciu pasów, gdyż zaraz będą lądować. Wymusił się na sztuczny uśmiech w stronę swojej dziewczyny, zapinając przy tym pasy. Lądowanie minęło bez żadnych turbulencji. Wysiadając z samolotu wziął głęboki oddech. Zabrał wszystkie walizki i razem z ukochaną udali się do zamówionej taksówki. Dziewczyna nie kryła zachwytu podróżą, nie było to dla niej nic nowego, jednak nie zawsze twój partner zabiera cię do pięknego i słonecznego Egiptu. 
     Gdy dojechali pod swój apartament była już godzina piąta nad ranem. Nie rozpakowując walizek ułożyli się na łóżku i zasnęli po długiej i męczącej podróży.
*
Obudziła się po godzinie czternastej, z racji tego, że zasnęła o godzinie 6 rano. Z bólem głowy wstała zrobić wszystkie potrzebne rzeczy porannej toalety tzn. ubrała swoje ukochane krótkie spodenki i  do tego koszulkę na ramiączka z napisem " I ♥ My Boyfriend "  . Zrobiła lekki makijaż, a włosy związała w niechlujnego koka. Zeszła na dół gdzie reszta już była, wszyscy trzymali się za głowę, nawet świeżo pełnoletnia Patrycja. Adrianna nie chciała dać po sobie poznać, że ona również ma niezłego kaca, postanowiła zachowywać się normalnie. W kuchni chciała zrobić sobie " śniadanie " , a raczej obiad. Ku jej zaskoczeniu lodówka świeciła pustkami. Dziewczyna niechętnie poszła do pokoju po portfel i ruszyła w stronę pobliskiego sklepu. Szła spacerkiem, poznając po troszeczku miasto. Po piętnastu minutach znalazła się w supermarkecie. Koszyk zapełniała potrzebnymi produktami na obiad. Gdy wszystko już miała, ruszyła w stronę kasy. Przed nią stał wysoki mężczyzna, dobrze zbudowany w jeansowych spodniach, gdy odwrócił się na chwile ujrzała jego blond włosy i brązowe oczy. Poznała go, był wczoraj na imprezie miał na imię Marco, Marco Reus.
 - Ada? - zapytał niepewnie.
 - Tak. Marco prawda?.
 - No tak.- uśmiechnął się przyjaźnie.
 - Widzę, że ty też na zakupach.
 - No, przyszłaś tu na nogach?
 - Mam sporego kaca nie wsiadłabym za kierownicę.
 - Ja nie mam więc cię podrzucę.
 - Nie chciałabym robić problemu.- powiedziała wkładając produkty na taśmę.
 - To żaden problem, jadę właśnie do was.
 - No to ok. 
Zapakowała zakupy do toreb, którą zaraz zabrał jej piłkarz i zaprowadził ją do swojego Porsche Carrera. Samochód w środku, jak i na zewnątrz wyglądał bardzo przyzwoicie jak na tak bogatego chłopaka przystało. Usiadła na skórzanych siedzeniach. W środku było czuć przyjemny zapach drogiej wody kolońskiej. Chłopak odpalił silnik i włączył radio.
 - Na ile przyjechaliście?.- zapytał po chwili ciszy.
 - Na dwa tygodnie.
 - Długo znasz Roberta ?
 - Trochę już będzie. - uśmiechnęła się.- A ty od jak dawna grasz w Dortmundzie?
 - Nie dawno przeszedłem z Borussii Mönchengladbach.
 - I jak ci się gra w Dortmundzie ?
 - Świetnie, wszyscy traktują mnie jak członka rodziny.
 - Rodziny ?- zdziwiła się.
 - No tak, wszyscy są tam jak rodzina.
  Już nic nie powiedziała, bo dojechali na miejsce. Chłopak otworzył jej drzwi na co ona zareagowała uśmiechem i słodkim  " Dziękuję.". 
 - Gdzie byłaś ?- dobiegł ją głos Szczęsnego, który jak zawsze się martwił.
 - W sklepie, nie zauważyliście, że lodówka jest pusta ?.
 - No nie zbyt.- tym razem głos zabrał Lewandowski. - Marco, dobrze że jesteś.
 - Wiem. - zaśmiał się Niemiec.
 - Ja idę zrobić obiad.
   Dziewczyna już miała zaplanowane co poda na obiad. 
 - Marco zostaniesz na obiedzie?.- uśmiechnęła się życzliwie.
 - Nie chce robić problemu.
 - Przecież to nie problem, no to pasuje wam Lasagne z kurczakiem ?.
 - Pewnie.- odpowiedzieli równocześnie.
*
   Obudził się po piętnastej, musiał iść poinformować trenera o tym, że wrócił i jest gotowy do treningów. Zaparkował swój samochód po stadionem. Doskonale wiedział, że trener tam będzie.
 - Dzień Dobry trenerze.
 - Leitner ? Już wróciłeś z urlopu ?.
 - Tak. Mógłbym wrócić do treningów ?.
 - Pewnie, brakowało nam ciebie.- powiedział z uśmiechem.
  Mężczyźni długo rozmawiali na temat młodego Niemca. Skończyli dopiero po siedemnastej,  po czym Mortiz udał się do domu.
 - Hej kochanie już jestem.
 - Hej, zgadnij kto przyszedł- przywitała go uśmiechnięta od ucha do ucha Lisa.
 - Kto ?- ucałował ją w czoło.
 - Wojtek, Adrianna i Pati. Zatrzymali się u Roberta.
 - To fajnie idziemy ich odwiedzić?.
 - Dobrze, zjedz obiad a ja się przebiorę.
  Chłopak przystał na taką propozycje. Musiał przyznać, że jego ukochana gotowała bardzo dobrze. Dlatego tym,  też skradła jego serce, oczywiście również urodą i poczuciem humoru, ale przede wszystkim gotowaniem. Gdy blondynka była już gotowa pojechali w stronę domu przyjaciela. Po części bał się tego spotkania, ucieszył się, że znowu będzie mógł ją zobaczyć. Stęsknił się za nią, wiedział, że źle postąpił. Chciałby to naprawić lecz nie mógł, wiedział że ona mu nie wybaczy..
   
  
________________________________________________________
Mamy piątkę ;* 
  Borussia dzisiaj nieźle rozbiła Werder 5:1 Bramki strzelili Lewy x2 , Mychitarian x2 Friedrich :*  
 Chciałabym was jeszcze poinformować o tym, że spadła znaczna ilość wyświetleń i chyba zawieszę na chwile bloga..:/ Wybaczcie moje kochane :( Martwi mnie to ! :/ 
Do zobaczenia w Sobotę ! ;*



-Odszedł.
-Tak zwyczajnie?.
-Nie, kurwa z efektami specjalnymi.!♥







   
   

sobota, 1 lutego 2014

Czwarty.


- Powiedzcie nam o co chodzi ?- pytał zniecierpliwiony Kuba.
- No dobrze więc tak..- wyjęłam jakiś notes i zaczęłam coś pisać.-Mają panowie poważne zarzuty..ehh.. Sędzia będzie nieugięty..
- Może pani jaśniej.?
- Słaby kontakt ze znajomymi, kiedy ostatnio dzwonili panowie do przyjaciół-zapytał Wojtek,nie dał im odpowiedzieć.- Tak myślałem..
- Nie rozumiem.
- Ja też.
- Będą musieli panowie zrobić imprezę, oczywiście zaproszenia powinny być już dawno wysłane do..
- Wojtka..
- Adrianny..
- I Patrycji..-mówiąc to zdejmowaliśmy okulary przeciwsłoneczne.
- Nie wierze..-śmiali się oboje.- Ale nas nastraszyliście..
- Nie dzwoniliście więc się wprosiliśmy. - uśmiechnęłam się.
- Jak wy to wymyśliliście ?.- zapytał Piszczek.
- To nasz geniusz.- Wojtek wskazał na mnie ręką.
- Ada, potrafisz kogoś nastraszyć, już myślałem że to na prawdę policja.
- Skąd wiesz, że nie jestem policjantką ?.
- Bo wiem.
- Dobra wracajcie na trening,Robert pewnie nie wytrzymuje ze śmiechu.
- Robert wie o tym ?
- No, u niego się zatrzymaliśmy.-uśmiechnęłam się.
- A na ile jesteście?.
- Dwa tygodnie.
- Dobra idziemy bo się  trener wkurzy.
Chłopaki poszli na murawę, a my udaliśmy się na trybuny.Obserwowaliśmy ich, uśmiechając się.Widzieliśmy jak wszyscy zbierają się obok trenera, a Kuba i Łukasz im opowiadają.Robert i Mats tarzali się ze śmiechu.Gdy chłopaki już skończyli wszyscy skupili wzrok na nas, nawet trener.
- No, pięknie wygadali się.
- Oj tam,oj tam..
Trening trwał trzy godziny.Po nim chłopaki poszli się przebrać a my czekaliśmy przy samochodzie Lewandowskiego.
- Długo jeszcze będziemy na niego czekać?- zapytałam zniecierpliwiona.
- Już idzie.
- Nareszcie, dłużej się nie dało ?.
- Ada przemiła jak zawsze.- uśmiechnął się.
- Jedziemy już ?.
- Ja prowadzę -wyszczerzyłam się.
- Tylko nas nie zabij.
- Bardzo śmieszne.-prychnęłam.
Po dziesięciu minutach byliśmy już w domu Roberta.
- Kuba napisał, że impreza o dwudziestej.
- Ej to za półtorej godziny, muszę się szykować.-powiedziała Patrycja.
- Laski..- zaśmiał się Wojtek.
Poszłam z Lisowską na górę.Po długim przeszukaniu walizek znalazłyśmy to czego szukałyśmy.Ja ubrałam sukienkę i do tego czarne buty z paskiem.Patrycja również ubrała sukienkę i botki.Zrobiłyśmy lekki makijaż i gotowe wyszłyśmy z łazienki.
- Dziewczyny..Wow..ślicznie wyglądacie.
- Szkoda że nie możemy tego powiedzieć o was.- zaśmiałyśmy się.
- Co wam się nie podoba ?
- Macie te same ciuchy co mieliście przedtem.
- Dla mnie jest git.
- To co jedziemy ?
- Sprawdziłeś adres tego klubu?.
- Tak. Nie musisz się martwić Wojtusiu.
W klubie byliśmy kilka minut później, gdy weszłam ktoś złapał mnie za biodra i powiedział coś do ucha.
- Hej piękna, chodź tańczyć.
- Mats dopiero co przyszłam.
- Proszę jeden taniec.. na razie..
- No dobrze.

____________________________________________________________
Witajcie kochane ;)
Mam kilka wiadomości, trochę nie pokoi mnie to że coraz mniej jest tutaj wyświetleń..Tak wiem dopiero zaczynam,ale coraz to mniejsza liczba wyświetleń daje się we znaki..:/ Więc jakbyście mogły CZYTASZ=KOMENTUJESZ ;)
Oglądałyście wczorajszy mecz ?
Co prawda było 2:1 a sytuacji mieli strasznie dużo..szczególnie w drugiej połowie..ale i tak bardzo się cieszę że wygrali :D

Brawa dla tego pana *-* 2 bramki ♥

*.* Zostań ty ojcem moich dzieci ♥♥


-Dziękuję.
-Za co ?
-Za pokazanie że miłości nie ma.:(♥


sobota, 25 stycznia 2014

Trzeci.

Wstałam i ubrałam się,dzisiaj mamy plan spotkać się z Kubą i Łukaszem.Adriana wpadła na genialny pomysł,który od razu mi się spodobał.Zeszłam na dół gdzie śniadanie przyrządzał Robert.Lekkie zdziwienie pojawiło się u mnie na twarzy,ale on to zignorował.
-Hej, jak się spało?-zapytał kładąc kanapki na stół.
-Dobrze,Robert a powiedziałeś Kubie i Łukaszowi,że przyjeżdżamy?
-Nie.Wy im to powiecie-uśmiechnął się cwaniacko.
-No i już nawet wiem jak -odwzajemniłam gest.
Zajadaliśmy się śniadaniem,rozmawiając przy tym.Robert poszedł otworzyć drzwi, w progu przywitał się z jakimś Niemcem,nie poznałam na początku z głosu,ale gdy się zjawił w progu rzuciłam się mu na szyję.
-A co ty tu robisz ?
-Przyszedłem na chwile do Roberta nie wiedziałem że tu jesteś.
-Jak ja ciebie dawno nie widziałam.
-No sporo minęło,a ty nawet nie zadzwonisz i nie pogadasz.
-No wiesz,miałam dużo na głowie.
-Rozumiem,jesteś tu z Wojtkiem i Adą?
-No,ale jeszcze śpią-uśmiechnęłam się.
-Nowość..-zaśmiał się.
-Dobra chłopaki tylko wam to powiemy i słuchać...-zaczęłam im opowiadać nasz plan.-[...], ale nikomu ani słowa rozumiecie ?.
-Pewnie.-Nie mogli wydusić nic ze śmiechu.
-Ku.wa Szczęsny ! -usłyszałam głos Ady.-Zabije cię matole,co ty sobie wyobrażasz.?-krzyczała.
Wbiegli oboje do kuchni,ten widok był nie do opisania,Ada cała mokra a Wojtek się tylko śmiał.Uderzała go  pięściami i zaczęła się śmiać,my także tarzaliśmy się ze śmiechu.-Idę się ubrać.
-Trzeba wysuszyć pościel.-oznajmił.
-Bo..?-zaśmiałam się.
-Zabrałem wiaderko,które leżało w łazience i pomyślałem 'Ada na pewno jeszcze śpi,obleje ją 'no i tak zrobiłem-skończył opowiadać.-A i po drodze trochę rozlałem.
-Szczęsny frajerze ! -Lewandowski podniósł się z krzesła i poszedł sprawdzić.
-No co ? ciężkie było.-z uśmiechem patrzył na gościa.-Dawno cię nie widziałem,jak żyjesz ?-przywitał się.
-Po staremu,nic się nie zmieniło.
-Szczęsny obiecuję ci że jeszcze się na tobie odegram.-wparowała Adriana.
-Nie gadaj już tyle tylko zjedz -włożył jej do ust kanapkę.
-Hummels ? Czeeeść.-przytuliła go.
-Siema mała,słyszałem ten twój genialny plan,masz głowę do tych spraw..-uśmiechnął się.
-Wieem,dzisiaj go realizujemy.-zaśmiała się.-Masz już stroje ?.
-Nie przecież zaraz idziemy razem.-odpowiedziałam.
-Spoko tylko coś zjem,umieram z głodu.
-Po wodzie na pewno -zaśmiał się Wojtek za co blondynka skarciła go wzrokiem.
-Ej spóźnimy się.-zawołał Robert.
-Racja..,pa..Nie mogę się doczekać.-uśmiechnął się i poszedł.

*****

Stroje kupione,my ubrane i idziemy na trening Borussii.Robert dał Wojtkowi  samochód, muszą być naprawdę dobrymi przyjaciółmi.Auto jest śliczne,a Wojtek nie jest specjalnie uzdolniony do jazdy samochodem.Po 20 minutach byliśmy na miejscu.Przed wejściem zatrzymali nas ochroniarze.
-Policja proszę nas wpuścić.-powiedziałam i pokazałam odznakę.
Ochroniarze popatrzyli po sobie,uśmiechnęli się i nas wpuścili.Idąc na murawę nie mogliśmy powstrzymać się od śmiechu.
-Ej ale zachowajcie powagę-powiedziała Pati.
-Dzień dobry Policja.-powiedziałam gdy już doszliśmy.
-Dzień dobry,ale o co chodzi ?-zapytał mężczyzna w wieku 43-47 lat.
-My po Pana Łukasz Piszczka i Jakuba Błaszczykowskiego.
Mężczyzna zrobił wielkie oczy a po chwili zawołał swoich piłkarzy.
-Tak?-zapytał Jakub.
-Pan Jakub Błaszczykowski i Łukasz Piszczek?
-Tak ale o co chodzi ?.
-Pójdą panowie z nami.-założyliśmy kajdanki Wojtek z Patrycją wychodzili z nimi,a ja zostałam na chwilę.Kontem oka patrzyłam na Hummels'a i Lewandowskiego nie mogli opanować śmiechu.
-Proszę powiedzieć co się stało ?.
-Na tym etapie nie możemy nic powiedzieć do widzenia.
-Do widzenia.


___________________________________________________________
Jak myślicie co będzie dalej ? ;*
Trochę krótki i niedopracowany bo blogger mi się wczoraj wyłączył całkowicie :/
Dziękuję za wcześniejsze komentarze ;*
Chciałabym jeszcze podziękować Jagodzie Piszczek ♥ Nie wiem czemu ale twój komentarz sprawił że uśmiech z twarzy mi nie schodził Dziękuję ;*
Pozdrawiam i do następnej Soboty ! ♥




środa, 15 stycznia 2014

Drugi.

      Poszłam na górę spakować się do wyjazdu.Wyjęłam z szafy zakurzoną walizkę.Po umyciu jej zaczęłam zapełniać ją swoimi rzeczami.Pokój wyglądał jak po tornadzie.Po 3 godzinach zakończyłam.Zeszłam na dół by zrobić sobie coś do jedzenia.Widok śpiącego Szczęsnego ,nie pozwolił mi się skupić na posiłku,więc musiałam zrobić mu psikusa.Wyjęłam z szafki kuchennej bitą śmietanę,dołączyła do mnie Patrycja.Wyjęła kamerę i włączyła ją.Ja na rękę naszego śpiocha nałożyłam wcześnie zabraną rzecz z kuchni.Wyjęłam piórko i łaskotałam go po nosie,Patrycja nadal nas kręciła.Wojtek podrapał się po nosie i.. i nic ..nadal spał.Obie zaczęłyśmy się cicho śmiać.Wtedy mój brzuch się odezwał.
-Chodź zjemy coś.
-Dobra
Wchodząc do pomieszczenia nie mogłam pohamować śmiechu,zresztą Pati również.
-Powiedz że to nagrałaś?-zapytałam nadal przez śmiech.
-Co do sekundy.-uśmiechnęła się.
-Ale on ma twardy sen.
-Dokładnie chyba nie spał w nocy-poruszyła znacząco brwiami.
-Ej no faktycznie poszedł na imprezę do Aarona,to co wtedy ty się z nim pokłóciłaś o telefon.
-Pamiętam i przez tą kłótnię nie poszłam na imprezę a ty razem ze mną.
-Nie chciałam żebyś została sama,a po za tym jakbym poszła płakałabyś nad tym że Aaron się z kimś zabawia.-uśmiechnęłam się.
-Co ty gadasz ja i on to tylko przyjaciele.
-Taak wy przyjaciele ,tylko czekać na oświadczyny i dzieci.
-Weź,jak ty coś powiesz to głowa mała.
-Ale powiedz mi czy to nie prawda?.
-Może masz trochę racji z tym że mi się podoba,ale on nic do mnie nie czuje.
-O czym rozmawiacie?-zapytał zaspany Wojtek.
-O tym jak do twarzy ci w białym-śmiałyśmy się obie
-Źle się czujecie czy co?-zapytał uśmiechając się.
-Właśnie wręcz przeciwnie,czujemy się świetnie.
-Co ja mam na twarzy ?-zapytał.
-Domyśl się.
-Ale..Eh.. zresztą nie ważne.
-Nie ma sprawy..-uśmiechnęła się Pati.
-No a mi co zrobiłyście do jedzenia.
-Nic ale możesz po nas pozmywać.
Wyszłyśmy z mieszkania i postanowiłyśmy wybrać się na zakupy do galerii.Oczywiście nie ominęły nas korki.Do centrum handlowego dojechałyśmy w 30 minut.Chodziłyśmy po różnych sklepach.Po kilku godzinnej wędrówce w tą i w tamtą, zmęczone wróciłyśmy do domu.
-Gdzie wy tyle byłyście,zaraz mamy lot.-krzyczał zły Wojtek.
-Spokojnie, jesteśmy już spakowane tylko się przebierzemy i możemy wychodzić.
-Ale pośpieszcie się.
Ubrani ruszyliśmy na lotnisko.Zawieźli nas Ramsey i Arteta. Zrobiliśmy sobie kilka zdjęć . Pożegnaliśmy się z nimi,co prawda jedziemy na 2 tygodnie ,ale chłopaki powiedzieli że bez nas te kilkanaście dni będą nudne i jak to oni musieli zrobić przypał.Płakali i śmiali się na przemian,uznaliśmy wszyscy że ich nie znamy,obrazili się i pojechali.Wreszcie weszliśmy na pokład samolotu.


  Kilka godzin później.

  Lot minął nam szybko i bez żadnych problemów.Wojtek się na chwilę zdrzemnął i nie mogłyśmy tego nie wykorzystać.Z mojej torby wyciągnęłam marker i dorobiłyśmy mu wąsy.Wysiadając z samolotu rozglądałam się za Lewandowskim, który miał po nas przyjechać.Zauważyłam go dopiero po 5 minutach "szukania".Uśmiechnął się w naszą stronę. Rzuciłam się na niego,bo dawno go nie widziałam i stęskniłam się za nim.
Po chwili dołączył do nas Wojtek z walizkami.Robert nie mógł opanować śmiechu.Nareszcie weszliśmy do samochodu Lewego.Nie mogłam się doczekać aż wezmę ciepłą kąpiel i położę się spać.
 Gdy dojechaliśmy zdziwiłam się,piłkarz kupił sobie nową willę.Byłam nią oczarowana.Co jak co ale Robert Lewandowski potrafi wybrać śliczny dom.

Weszliśmy do środka,za nami Wojtek ze wszystkimi bagażami.Pierwsze co pomyślałam -pokaż mi mój pokój chce już się położyć i zasnąć jak niemowlak.
-Robert pokażesz mi mój pokój jestem wykończona i chciałabym iść się położyć spać.
-Oczywiście -uśmiechnął się i zaczął prowadzić mnie na górę do pokoju gościnnego.
-Dziękuję.-powiedziałam gdy weszłam do środka.
-Nie ma za co.Tam masz jeszcze łazienkę-wskazał na drzwi po lewej.-No to Dobranoc.-uśmiechnął się i zamknął za sobą drzwi.
-Dobranoc-Powiedziałam cicho gdy drzwi już były zamknięte.
Z walizki wyjęłam kosmetyczkę i poszłam się kąpać.Po relaksującej kąpieli odpłynęłam do krainy Morfeusza.



______________________________________________________
No to tak.. Mam parę spraw do was ;P
1) Nie wiem czy pisać długie czy krótkie rozdziały..od was zależy czy chcecie dłuższe czy krótkie. ;)
2)Podawać wam czasami pokoje,ubrania itd.?Żeby wam się lepiej wyobrażało.(Ja osobiście lubię takie rzeczy w opowiadaniach bo mogę sobie daną rzecz wyobrazić )
3)Jak czytasz tego bloga to zaobserwuj będzie mi milej.
No i już nie zanudzam ...myślę że rozdział się podoba :)
A i chciałam podziękować za wcześniejsze komentarze.. ;*
A tak z innej beczki ;3 Lubicie piłkę ręczną ? Ja bardzo ! :*
Polska wczoraj pokonała Rosję ! ♥
A Francja Serbię i dzięki nim wychodzimy z 2 pkt ! *-*
SZMAL NAJLEPSZY BRAMKARZ ŚWIATA ! ♥


Pozdrawiam.♥ Do następnej Soboty ;)










sobota, 11 stycznia 2014

Pierwszy.

[...] i słuchał, wreszcie gdy dziewczyna skończyła,ze łzami w oczach przytulił ją i cicho mówił 'przepraszam'.Zabrał ją do domu jej prawdziwego domu.Nie wiedział, że córka ma taki sam nałóg jaki on miał kilka lat temu.

kilka miesięcy później.

Szpitalne łóżko,zapłakany ojciec, tłum lekarzy z pielęgniarkami i ona.Przedawkowała, leży teraz w śpiączce nie wiadomo czy się obudzi a ojciec?Ojciec nie chce jej stracić.Codziennie od rana do nocy przychodził do niej .Po paru dniach dziewczyny organizm nie wytrzymał i zmarła w nocy..."-odłożyła gazetę.-Ciekawe koleś najpierw stracił żonę a potem córkę..
-Córkę stracił na własne życzenie..-położyłam śniadanie na stół.
-No masz rację,ale wydaje mi się że go to przerosło.
-Ale przecież czytałaś jak się zachował,po prostu nie chciał dziecka wychowywać a jak było już prawie dorosłe to się zjawił i skończmy ten temat.
-O czym tak dyskutujecie ? -Zapytał Wojtek wchodząc do kuchni.
-O niczym ważnym.Chcesz naleśniki ?.
-Jeszcze pytasz?.Jasne.-usiadł na swoim miejscu.
Dokończyliśmy nasze śniadanie i pojechałyśmy obie na trening Wojtka. Krótka pogawędka z Aaronem nie obyło się bez kłótni o jakąś głupią rzecz.Trening trwał 3,5 godziny, po nim Wojtuś musiał odpowiedzieć na kilka pytań dziennikarz.Takie życie piłkarza. Dziennikarze zadawali różne pytania,nawet padło takie czy pojedzie odwiedzić Roberta Lewandowskiego w Dortmundzie.I kolejna godzina zleciała.Gdy wywiad się zakończył cieszyłam się jak głupia,nie miałam ochoty siedzieć i wciąż słuchać tego samego.Porobiłam z Patrycją kilka wideo,uwielbiam filmować i robić zdjęcia tak samo jak pozować.
Podszedł do nas Arteta.
-Hej to o której wyjeżdżacie ?
-Gdzie niby ?-Patrycja odpowiedziała pytaniem.
-Do Niemiec jedziecie z Wojtkiem jutro.-odpowiedział zdziwiony.-Ej stary nie powiedziałeś im ? - Zapytał gdy ten podszedł do nas po skończonym wywiadzie.
-Głupku miałem im to powiedzieć w domu..-nie ukrywał oburzenia.
-Nie obrażaj go.., dlaczego dopiero w domu chciałeś nam to powiedzieć ?
-No bo chciałem wam zrobić niespodziankę-pokazał swoje śnieżno białe ząbki.
-No to ci nie wyszło ..-zaśmiał się Mikki.
-Przez ciebie.-Pokazał mu język.-Idziemy coś zjeść ?-zapytał po chwili.
-No chodźmy zgłodniałam.
-No to w drogę.
Ruszyliśmy w stronę najbliżej restauracji,Wojtek jak to Wojtek był takim leniem że nie potrafił zrobić jedzenia w domu.Zawsze robiłyśmy je same.Weszliśmy do nawet ładnego budynku.Nigdy tu nie byłam,maiłam szanse zrobić to dziś.Po skończonym posiłku ruszyliśmy do domu spakować się na wyjazd do Niemiec!.Myślę że pojedziemy do 3 Polaków z Borussii Dortmund.Szczerze dawno ich nie widziałam,powinno to być udane i miłe spotkanie.Zawsze ich oglądałam w telewizji i po wygranym meczu dzwoniłam z Patrycją i gratulowałyśmy im.Gdy weszłyśmy do naszego mieszkania Wojtek ułożył się wygodnie na kanapie przyglądając się nam.
-No co ? -zapytał.
-Nie nic..
-Mogłeś nam wcześniej powiedzieć..-powiedziała Patrycja.
-Mogłem, ale nie chciałem -pokazał język.
-Ja idę się spakować.-oznajmiłam i ruszyłam szybkim krokiem na górę.



__________________________________________________________
Myślę że was zaskoczyłam :P Od początku miałam taki pomysł że prolog zrobię taki artykuł w gazecie a potem napiszę że 2 główna bohaterka go czyta :) Mam nadzieję że się wam podoba ;**
Pozdrawiam i do następnej Soboty :P
Awww.. stare ale jare :* ♥♥








poniedziałek, 6 stycznia 2014

Prolog.

 19 listopada 1994 r. Polska

Połowa listopada już minęła,a na świat przyszła dziewczynka. Młodzi rodzice byli bardzo szczęśliwi,wreszcie doczekali się narodzin ich pierwszego i prawdopodobnie ostatniego dziecka.Przy porodzie pojawiły się komplikacje.Po dwutygodniowym zmaganiu się z chorobą kobieta zmarła.Niczemu winne dziecko stawało się obrzydzeniem dla Ojca,nie mógł na nie patrzeć.Dziecko stawało się nie potrzebne dla niego.Nie cieszyło go tak bardzo jak przy narodzinach.Zaniedbana dziewczynka często nie miała co jeść.Mężczyzna wpadał w nałogi i coraz to większe kłopoty,przyszła opieka społeczna dziecko zabrali ze sobą,a Ojca za kratki.

15 Maj 2004 r.

Dziewczynka rosła bardzo szybko.Jak na dziecko wychowujące się w sierocińcu była miła,spokojna i grzeczna.Zawsze uśmiechnięta,nawet wtedy gdy nie miała z kim pogadać,pozory mylą.Wieczorami siadała na parapecie,przytulając ukochanego misia,którego dostała od taty i płakała,zawsze płakała.Miała 10 lat,ale bardzo dużo już rozumiała.Zawsze czekała na kogoś kto przyjdzie i powie 'Jesteśmy twoją nową rodziną,nie damy cię skrzywdzić '.Zawsze się jednak tylko łudziła.

20 Lipiec 2010 r.

Lata mijały dziewczyna była coraz starsza,w wieku 15 lat zaczęła wchodzić w okres buntu, biła młodsze dzieci,zabierała im pieniądze.Była zatrzymywana przez policję. Wpadła również w nałóg miano wicie ćpała.W wieku 16 lat uspokoiła się trochę,ale nadal ćpała.

14 Października 2011 r.

Rok później,gdy dziewczyna była już prawie dorosła,przyszedł on..Ten przez którego tu trafiła.Miała do niego żal że ją tu zostawił...
Krzyczała,przeklinała  on ze spokojem stał i słuchał co ma mu do powiedzenia.

----------------------------------
Mamy prolog,przepraszam was bardzo za to że zostawiłam tamte blogi i założyłam nowe konto.Nie miałam siły prowadzić tamtych blogów nie wiem czemu może dlatego że pomysł szybko zgasł mam nadzieje że prolog wam się podoba.Pozdrawiam.